piątek, 4 lipca 2014

17. BLACK LIES

CHRISTINE'S P.O.V

- Więc pozwoliłaś mu, żeby został tam? Sam? - powiedziała przerażona Emma.
Wzruszyłam ramionami.
- Tak, mniej więcej to się stało - wymamrotałam.
Właśnie skończyłyśmy zajęcia z baletu i zdecydowałam się podzielić z Emmą wszystkim - jak Jason odwiózł mnie do domu po randce (oczywiście część o tym, co wydarzyło się w samochodzie pominęłam), o rodzicach, którzy byli bardzo zmartwieni, o Jasonie, który prawie pobił Elliotta... Wszystko.
Cieszyłam się, że mogę się tym podzielić z kimś, kto mnie wysłuchał. Teraz tylko miałam nadzieję, że to zrozumie.
- Christine! - syknęła Emma.
- Co?
- Nie widzisz jak wiele znaczysz dla Jasona? - powiedziała. - Chciałabym, żeby komuś tak na mnie zależało, jak jemu na tobie.
Uniosłam brwi, patrząc na nią wyczekująco.
- Czy ty masz pojęcie, na jak wiele problemów naraziłam się z jego powodu? - warknęłam do niej.
- Nie to miałam na myśli... - mruknęła przepraszająco. - A co zrobiłaś później? Po tym, jak odeszłaś od niego?
- Szłam przez chwilę, ale na szczęście okazało się, że nie tak daleko był przystanek - westchnęłam.
- Naprawdę? Pozwolił ci odejść, tak po prostu? - w głosie Emmy wyraźnie dało się słyszeć zaskoczenie.
- Nie - uśmiechnęłam się lekko. - Poprosiłam go, by dał mi spokój.
Emma pociągnęła się za palec i spuściła wzrok na ziemię. To było jej standardowe zachowanie, kiedy nie chciała mnie zdenerwować.
- Christine... Nie mogę zrozumieć, czemu nie zapytać Jasona o to, czego on chce? To znaczy, pewnie zawstydzisz i jego, i siebie, ale kiedy podejmiecie decyzję, czy jesteście ze sobą, czy nie? - powiedziała cicho.
Odwróciłam wzrok. Oczywiście, że myślenie o tym było krępujące, nawet bardzo.
- Ja... Ja nie wiem - szepnęłam. - Wydaje się być tajemniczy - spojrzałam na nią.
- Christine, bo to Jason McCann - odparła.
Pokiwałam głową.
Wrzuciłam baletki do szafki i ruszyłam w kierunku wyjścia.
- Co my w ogóle o nim wiemy? - zapytałam, kiedy Emma do mnie dołączyła.
- Słyszałam, że zabijał niewinnych ludzi. I Coraline słyszała, że handluje prochami w 69 Cuffs - westchnęła.
- Ale czy to prawda? - spojrzałam na nią pytająco.
Emma wzruszyła ramionami.
- Nie wiem - popchnęła drzwi i przytrzymała je dla mnie, bym też mogła wyjść.
- To chyba jakiś żart - wymamrotałam,  wyciągając przed siebie dłoń i łapiąc na nią kilka kropel deszczu.
- Lepiej się pośpieszmy, nim pogoda się pogorszy - zaproponowała Emma i zaczęła biec, a ja za nią.
- Porozmawiasz z rodzicami po powrocie do domu? - zapytała, nie kryjąc troski.
- Nie, bo pojechali z Emily w odwiedziny do dziadka - westchnęłam. Zwykle też z nimi jeździłam; ale teraz nie byłoby tak fajnie, siedzieć z nimi, pić herbatkę i grać w karty.
- Więc masz dom na wyłączność? - zaśmiała się pod nosem.
- Tak - roześmiałam się i puściłam jej oczko.
Szłyśmy szybko, chcąc zdążyć przed oberwaniem chmury.
- Denerwujesz się przez przesłuchaniem do Poinsetti? - spytała po chwili milczenia.
- Trochę tak, a ty?
- Tak, ale przecież i tak nie będę się starać o główną rolę - odparła lekko.
- Dlaczego nie? - zapytałam zaskoczona. Jeśli był ktokolwiek, kto nadawał się idealnie do roli niewinnej dziewczyny, to była to właśnie Emma. Miała idealny odcień blondu i niewiarygodnie wręcz niebieskie oczy.
- Nie wiem... Chyba nie jestem wystarczająco dobra - westchnęła.
- Uwierz w  siebie - puściłam jej oczko. To były jej słowa, uwielbiała je mi powtarzać.
Emma zaśmiała się i przytuliła mnie.
- Do zobaczenia jutro - powiedziałam, nim rozdzieliłyśmy się i każda z nas ruszyła szybkim krokiem w stronę naszych domów.
Byłam tylko kilka budynków od swojego domu, kiedy rozpadało się na dobre. Coś jednak mnie zatrzymało. Znajoma postać stała nie tak daleko ode mnie. Zapomnij. Wciąż musiałam przecież jakoś dostać się do domu. Jednocześnie chciałam się dowiedzieć kto tu stał, chowając się w cieniu.
Może to Elliott, chcący ze mną porozmawiać? A może Gabriel, żebym pomogła mu z zadaniem domowym? Nie. Nic z tego.
- Jason? - zapytałam zdziwiona.
Co, do cholery, tu robił? Na zewnątrz, w taką pogodę?
Spojrzał na mnie i westchnął.
- Co tu robisz? - zadałam pytanie, kiedy zaczął iść w moją stronę.
Oczekiwałam, że mnie przytuli albo pocałuje, ale minął mnie bez słowa. Jakbym była duchem! Nic nie powiedział, nic nie zrobił.
- Jason? - spróbowałam znów.
Może oślepł? Ogłuchł? Dlaczego nie chciał ze mną rozmawiać? Może to nie był on? No jak to nie, oczywiście, że to był Jason! Tylko co tu robił?
- Jason! - syknęłam, wkurzona jego zachowaniem. Jednocześnie szarpnęłam go za ramię. Nie lubiłam być ignorowana.
- Nie dotykaj mnie - warknął.
Bałam się tego wcielenia. Przestał odzywać się do mnie w ten sposób już jakiś czas temu.
- Co jest nie tak? - zapytałam cicho.
- Co jest nie tak? Co?! Christine, to Ty jesteś problemem! - wrzasnął.
Zamarłam.
- Dlaczego? - wyszeptałam.
Widziałam, że żałował tego krzyku. Westchnął głęboko i przeczesał włosy palcami.
- Nie wiem, czego chcesz, Christine  - mruknął zmieszany, odsuwając się ode mnie.
Cofnęłam się.
- Co masz na myśli?
- Jednego dnia zachowujesz się, jakbym był dla ciebie wszystkim, a następnego... - westchnął. - Następnego dnia nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Nie wiem co zrobić, żeby cię uszczęśliwić.
Wiedziałam, że nie mówił tego złośliwie. Jednak sposób, w jaki to powiedział, brzmiał trochę egoistycznie, jakby to była tylko moja wina.
- Och, więc to moja wina? - odwarknęłam, cofając się o jeszcze kilka kroków.
- Nie powiedziałem tego! - wrzasnął Jason.
- Więc co miałeś na myśli?
- Że nie mogę Cię rozgryźć, kurwa mać, Christine... - wymamrotał.
- Wiem - powiedziałam cicho. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Po prostu muszę pomyśleć o tym wszystkim...
Odwróciłam się, chcąc iść do domu, ale Jason mnie zatrzymał.
- Nie uciekaj od problemów, Christine! POWIEDZ MI, CO MAM ROBIĆ! POWIEDZ MI, CO JEST NIE TAK!
Jego głos szybko znów przeszedł w krzyk.
- BOJĘ SIĘ CIEBIE! - odkrzyknęłam.
BOOM. Bomba wybuchła. Trzymałam to trochę w sekrecie, przed nim i przed samą sobą. Miałam wrażenie, że nastąpiła głośna eksplozja, która jednak w jakiś sposób oczyściła atmosferę. Mogłam znów oddychać, a westchnienie ulgi opuściło moje usta; nawet jeśli właśnie teraz rozpoczął się koszmar.
- Co? - szepnął.
- Nie wiem, czy znów... może... mnie nie skrzywdzisz - krzyknęłam, zaczynając jednocześnie odchodzić od niego w kierunku domu.
- Powiedziałem przecież, że jest mi przykro! - odkrzyknął, wyrzucając ręce w powietrze.
- Ale ja nie chcę obietnic! - czułam, że łzy zaczynają zbierać się pod powiekami coraz intensywniej. - Chcę dowodów - rozpłakałam się i pobiegłam do domu.
Deszcz padał tak mocno, jakby chciał mnie utopić, nim uda mi się dotrzeć do ganku.
- CHRISTINE!!! - krzyczał Jason gdzieś za mną.
Nie przestawałam jednak biec. Słyszałam jego kroki, był coraz bliżej mnie, ale nie miałam zamiaru się poddać. Adrenalina dodawała mi sił, była moim sojusznikiem. Ale Jason przyśpieszył. Nawet jeśli byłam szybka, on i tak był obok. Zawsze jeden krok przede mną.
- Christine - powiedział, starając się złapać oddech. Złapał mnie za rękę i nie miał zamiaru jej puścić.
- Wyjaśnij mi czego chcesz, TERAZ - zażądał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Gapiłam się na niego, wzdychając z nerwów.
- Powiedz! - ponaglił.
- Chcę kogoś, komu mogę ufać! Kogoś, kto powie mi, że jestem piękna! Kogoś, kto będzie mnie chronił - płakałam, nie chcąc spojrzeć Jasonowi w oczy,
- Mogę być tym kimś? Hm? Mam szansę? - zapytał głośno, chcąc przekrzyczeć deszcz.
Zastanawiałam się przez chwilę, chociaż znałam odpowiedź.
- Oczywiście - wyszlochałam,  w końcu patrząc mu w oczy.
- Jak mogę ci udowodnić, że możesz mi ufać? - zapytał. Był przemoknięty do suchej nitki, a jego włosy odstawały w każdą stronę.
Patrzyłam na niego dłuższą chwilę.
To już czas, Christine.
- Pokaż mi - powiedziałam zbyt cicho, by mógł mnie usłyszeć.
- Co?! - krzyknął Jason. Końcówka jego wypowiedzi została zagłuszona przez trzask w oddali. Grzmiało.
- Pokaż mi, że mnie kochasz! - krzyknęłam najgłośniej, jak mogłam.
I w tej chwili deszcz w moim świecie przestał padać. Wszystko zniknęło, został tylko Jason. Wziął mnie na ręce, a ja owinęłam go nogami w pasie.
Oparł mnie o ogrodzenie, po czym przycisnął swoje usta do moich.
Wplątałam palce w jego włosy, wzdychając z frustracją.
- Jason - westchnęłam, kiedy jego dłonie zacisnęły się na moich pośladkach.
- Kochanie - jęknął, nie odsuwając się ode mnie ani na chwilę.
Głaskałam go po policzkach. Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechaliśmy się do siebie.
Zeszłam z jego rąk, chwyciłam go za dłoń i pociągnęłam za sobą do domu.
Chwilę walczyłam z kluczami, nie mogąc znaleźć odpowiedniego. Kiedy udało nam się wejść do środka, Jason znów wziął mnie na ręce i znów zaczął całować. Przeszedł przez korytarz ze mną w ramionach, aż znaleźliśmy się w moim pokoju. Zatrzasnął drzwi nogą, co wywołało głośny trzask.
Położył mnie na łóżku, po czym sam zrobił to samo.
Leżeliśmy obok siebie; jego ciężkie ciało, wywierające nacisk na moje. Przemoknięci zimnym deszczem, ale rozgrzewani przez miłość.
- Powiedz, że mnie kochasz - szepnął między pocałunkami, które składał na mojej szyi.
- Kocham cię - odszepnęłam, głaszcząc go po włosach.
- W końcu - westchnął.
Zachichotałam i pogłaskałam go uspokajająco po karku.
Nagle Jason usiadł, rozglądając się po pokoju. Wyczuwałam niepokój w jego zachowaniu.
- Coś nie tak? - zapytałam, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Boję się, że mogę cię skrzywdzić - jęknął. Wciąż nie patrzył w moją stronę.
Uśmiechnęłam się i pochyliłam w jego stronę, by pocałować go w policzek.
- Nie bój się. Wiem, że zawsze o mnie zadbasz - wyszeptałam wprost do jego ucha.
Spojrzał na mnie nieśmiało.
Znów się uśmiechnęłam.
Czułam jego miłość, czułam ją całą sobą.
Pokazał już, że mnie kocha. Teraz nadeszła moja kolej, bym pokazała mu, że może mi ufać, że nie zmienię znowu zdania, i że naprawdę go kocham.
Z westchnieniem, odsunęłam się od Jasona.
Potrząsnął głową i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Wzdychając, zdjęłam z siebie koszulkę.
Jason spoglądał na mnie zdziwiony, nim opuścił wzrok na mój niemalże zupełnie nagi tors. Mając na sobie tylko czarny stanik pokazałam mu to, czego nie lubiłam pokazywać - swój biust. Moje piersi nie były duże, ale właśnie takie miałam. Jeśli nie satysfakcjonowały Jasona, lepiej, żebym dowiedziała się o tym teraz.
- Twoja kolej - szepnęłam.
Uśmiechnął się do mnie, nim zdjął bluzę.
Westchnęłam głęboko na widok jego wyrzeźbionego ciała. Mięśnie brzucha były niesamowicie widoczne, jakby ktoś tam narysował ten sześciopak. Chciałam go pogłaskać, ale musiałam się kontrolować.
Ociągając się nieznacznie, zdjęłam spodnie. Miałam na sobie proste, czarne majtki, więc nie był to jakiś wybitny pokaz kolorów; z drugiej strony, Jason nie odrywał ode mnie spojrzenia.
Nigdy nie nosiłam push-upów, więc widział mnie dokładnie taką, jaka byłam.
Rzuciłam mokre ubrania na podłogę, nim podniosłam wzrok na chłopaka. Wyglądał na kogoś pogrążonego w transie.
Oblizał usta, nim zdjął swoje spodnie i został w samych szarych bokserkach. O Boże. Nie mogłam kłamać; widziałam zarysowany kształt penisa. Był wielki.
Powoli podeszłam do Jasona i wskoczyłam mu na ręce. Chłopak położył mnie na łóżku, trzymając dłonie na moich biodrach.
Musiałam kontrolować się, by znów nie spojrzeć na bokserki; zamiast tego zaczęłam jeździć dłońmi w górę i dół jego brzucha.
- Jesteś piękna - westchnął.
Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Hej - złapał mnie za podbródek i uniósł moją głowę, siłą zmuszając mnie do spojrzenia na niego. - Nie możesz się wstydzić za każdym razem, kiedy powiem, że jesteś piękna. Przyzwyczaj się - puścił mi oczko, uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam go.
Oparłam głowę o jego tors i ziewnęłam przeciągle.
- Chcesz się wtulić? - zaśmiał się.
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się.
- Chodź tu - mruknął, unosząc moje ciało w swoich ramionach pokrytych tatuażami.
Położył mnie na łóżku, pocałował w czoło, po czym przykrył mnie kocem. Sam wstał i ubrał spodnie.
Spojrzałam na niego zaszokowana.
- Co ty robisz?
Popatrzył na mnie z zaskoczeniem.
- Nie powinieneś być tu i zajmować się mną? - mruknęłam, patrząc na niego oczami kota ze Shreka.
- Myślałem, że nie chcesz, żebym tu spał - szepnął. Boże, czyż on nie był uroczy?!
- Nie chcę spać bez ciebie - uśmiechnęłam się.
Jason odwzajemnił uśmiech, zgasił światło i położył się obok. Patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę, nim w końcu otworzył ramiona, bym mogła się w nie wtulić.
Leżeliśmy tak przez chwilę; nigdy nie spałam z chłopakiem. Byłam szczęśliwa, że to Jason był pierwszy - to wydawało się być najlepszą opcją.
- Jason? - odezwałam się po chwili.
- Hm? - mruknął, bawiąc się moimi włosami.
- Jesteś kryminalistą, prawda?
Miałam nadzieję, że tym pytaniem nie zepsuję dobrej atmosfery, ale chciałam mieć pewność.
- Taaak - westchnął, przytulając mnie mocniej. Myślę, że bał się mojej reakcji równie mocno, co ja jego.
- Innych też mordowałeś? Jak Scapgota?

- Flashback -

- Wstawaj, do kurwy nędzy! – niemalże spluwał po każdym słowie. Jednak ja nie chciałam się poddać. 
- Proszę, nie rób tego, Jason, proszę – nie wiem, czy to słyszał. Ale modliłam się zawzięcie, żeby jednak nie zabił tego człowieka.
W ciągu następnych trzech sekund Jason złapał Snapgota za włosy i zaczął ciągnąć go w kierunku lasu.
Snapgot krzyczał z bólu, a ja, w całej swojej naiwności, starałam się zatrzymać Jasona. 

- End of flashback -


Zamknęłam oczy, wtulając się jeszcze bardziej w Jasona. Nienawidziłam wracać do tego wspomnienia, ale wydawało się, że na Jasonie nie zrobiło to wrażenia. Roześmiał się.
- Nie zabiłem Scapgota - powiedział.
Zamarłam.
- Co?
- Nie zrobiłem tego - westchnął.
- Zrobiłeś! Pociągnąłeś go za sobą do lasu, nie pamiętasz?! - protestowałam.
- Oczywiście, że tak, ale była tam też dziewczyna, która błagała i płakała, bym go nie zabijał - wyjaśnił, wtulając twarz w moje włosy.
- Więc go nie zabiłeś... Z mojego powodu? - szepnęłam.
Byłam w szoku.
- Właśnie tak - westchnął.
- Ale słyszałam, jak strzelałeś! - kontynuowałam. To wszystko było takie... nierealne.
Zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.


Jason P.O.V


- To prawda - zaśmiałem się. - Ale kiedy zobaczyłem, jak bardzo byłaś wystraszona...
Przysunęła się do mnie jeszcze bliżej i objęła mnie ramionami wokół szyi.
- Powiedz co się stało - szepnęła.

-Flashback-

- Ranisz go! - szepnęła Christine.
- No bez jaj, Sherlocku - zaśmiał się Dakota.
Christine spojrzała na mnie z desperacją. Odwzajemniłem to spojrzenie, dodając jedynie wściekłość. 
- Wstawaj, do kurwy nędzy! - rozkazałem chłodno.
- Proszę, nie rób tego, Jason, proszę - szeptała gorączkowo. Nienawiść wrzała we mnie. Christine nie była posłuszna. 
W ciągu następnych trzech sekund złapałem Scapgota za włosy i zaciągnąłem go do lasu. Nadszedł czas zemsty. 
- Proszę, nie rób tego, Jason...
Zamknąłem oczy. Czy ten głos mógł wypierdalać z mojej głowy?
Spojrzałem z wyższością na Scapgota, pogrążonego w cierpieniu. Czemu ją to w ogóle obchodziło? Dlaczego się tak przejmowała? Spojrzałem przez ramię; Gabriel ją przytulał, wyglądała na przerażoną. Potrzebowała mnie. 
Rzuciłem Scapgota na ściółkę tuż przez moimi nogami. 
- Masz trzy sekundy, nim rozpierdolę ci łeb - szepnąłem mu na ucho.
Scapgot spojrzał na mnie z przerażeniem, jednak jego strach nie zrobił na mnie wrażenia.
- Raz zacząłem liczyć. Scapgot chciał wstać, ale szybko upadł spowrotem.
- Dwa...
Stanął na nogi i zaczął uciekać wgłąb lasu.
- ... i trzy - syknąłem, celując w drzewo najbliżej niego. Upadł i zaczął czołgać się w ciemność, szukając bezpiecznego miejsca. 
Zaśmiałem się do samego siebie.
Dupek.
Spojrzałem znów na ziemię. To pierwszy raz, kiedy darowałem komukolwiek życie. I to z powodu dziewczyny? Miałem tylko nadzieję, że to się na mnie nie zemści. 


- End of flashback -


 - Więc już wtedy miałam na ciebie taki wpływ? - Christine zachichotała i uniosła głowę, by spojrzeć mi w oczy.
Wzruszyłem ramionami.
- Być może.
- Być może? Być może? - wybuchnęła śmiechem i dla zabawy ugryzła mnie w nos.
Uśmiechnąłem się.
- Ale przecież wysłałeś chłopaków po jego ciało - uniosła brwi.
- Haha, owszem... Ale myślę, że zdawali sobie sprawę, że nikogo tam nie znajdą, bo potem o to nie pytali - wyjaśniłem.
Wzdychając głęboko, oparła głowę o moją klatkę piersiową.
- Czemu nie powiedziałeś po prostu, że mnie kochasz? - szepnęła tak cicho, że najpewniej nie powinienem był nawet tego usłyszeć.
- Bo... - zająknąłem się. - Tak naprawdę to nie wiem jak pokazać, że mi zależy.
Spojrzała na mnie ze smutnymi oczami. Wzdychając, pogłaskałem Christine po policzku. Widziała, że nie chcę więcej rozmawiać. To było jednym z powodów, dlaczego znaczyła dla mnie tak wiele. Wiedziała o mnie rzeczy, których nie musiałem jej tłumaczyć.
- Nigdy nie czułam się tak kochana - szepnęła mi na ucho. Jej głos był taki słodki... Uspokój się, Jason. I to niemalże zupełnie nagie ciało... Nie mogła mi pozwolić chociaż na trochę? Nie, musiałem się uspokoić, nim się za bardzo podniecę i zepsuję wszystko... Znowu.
Christine znów oparła się głową o moją klatkę piersiową.
- Dobranoc, Jason - wymamrotała, przytulając mnie mocno.
- Dobranoc - ziewnąłem, tuląc ją do siebie.
W końcu była moja i tylko moja.

♥♥♥

1:52
 jeśli odejdziecie - zrozumiem.
przepraszam.

37 komentarzy:

  1. CO TY GADASZ, NIKT NIE ODEJDZIE!!!!
    boże tak wspaniały rozdział oiwjfoierg oczu nie mogłam oderwać ♥
    oni są tacy ofijergioejro słodcy! cały rozdział taki słodki i kochanyy ♥
    sioerjfoierjgo sikam ze szczęścia osejfoiejrgoie
    czekam na następny bożeee ♥
    @gooddreamtrip

    OdpowiedzUsuń
  2. już po 2 miałam isć spać ale musiałam przeczytać egrtgthj świetny rozdział <3 nie martw się nie odejdziemy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo rozdział cudowny.Jason jak chce to potrafi być kochany.Nikt Nie Odejdzie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że nikt nie odejdzie!
    Kocham ;** <3 !

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to fanfiction.. NIGDY NIE ODEJDĘ:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ich, czekam na nn x
    @bizzleshe

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mów tak!!! Jestem pewna,że nikt nie odejdzie ale jak ktoś to zrobi to jest *******.
    Nie wierze że w końcu wyznali sobie miłość jestem naprawdę szczęśliwa :)
    Mam nadzieje że Jason będzie potrafił się kontrolować i jej nie skrzywdzi^_^
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  8. oczywiście, że nikt nie odejdzie :)
    najcudowniejsze opowiadanie <3
    świetny rozdział, już nie mogę doczekać się kolejnego :) xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Żartujesz sobie? Na pewno nie odejdę
    Czekam nn♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że nikt nie chciałby odejść :D Rozdział jest... no po prostu bajka jak w ogóle całe to opowiadanie *.* czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. NIKT NIE ODEJDZIE !
    O matko, taki słodki rozdział. Nareszcie wyznali sobie miłość kmdjebfh ;)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. O mój Boże *.* To najsłodszy rozdział na calym świcie, jeju *.*
    Uwielbiam ich!
    Czekam na kolejny @umjilv

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny <3
    @katrauuhl

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja napewno nie odejdę! są wakacje, więc rozumiem że nie masz czasu żeby tłumaczyć :) A rozdział świetny, Jason taki spokojny aw

    OdpowiedzUsuń
  15. ILoveAustralia4 lipca 2014 12:24

    Niesamowity rozdział, Jason w takiej słodkiej odsłonie <3 Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezuuu! jaki słodki rozdział, miałam łzy w oczach jak go czytałam <3
    Jason jaki słodki i kochany :)
    Na pewno nie odejdę uwielbiam te tłumaczenie i Ciebie x
    Rozumiem, że nie masz czasu bo chodzisz do pracy i wgl ale dodajesz wtedy kiedy możesz i za to Ci dziękuje :*
    Nie poddawaj się i nie przejmuj x
    @XtakemeX

    OdpowiedzUsuń
  17. kochane to takie

    OdpowiedzUsuń
  18. Hsisbhxjsknss boooooski ♥♥♥♥
    @ForallofJustin

    OdpowiedzUsuń
  19. nie mogę uwierzyć, że dopiero to czytam.. gdyby nie Ty pewnie jeszcze przez długi czas bym tego nie przeczytała.. więc bardzo dziękuję <3
    Jason robi się mięciutki ? chciałabym :D ale to pewnie cisza przed burzą .. mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi, bo chyba wszyscy będą chcieli ukręcić mu łeb, a ja będę pierwsza w kolejce by to zrobić :D
    nie przejmuj się serio, tłumacz sobie powoli, wtedy gdy masz ochotę i miej w dupę ludzi, którzy tego nie doceniają, bo zawsze mogą czytać sobie po ang, a ty możesz mieć wyjebane na to opowiadanie, chociaż wiem, że i tak go nie zostawisz, no bo chyba przyjemnie czyta się komentarze takie jak ten haha ( skromna ja, witam :D).

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham to wiesz o tym!
    I nigdzie sie nie wybieram:D
    Czekam na nastepny!
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  21. jaki wspaniały <3
    Jason robi się taki kochany i mięciutki hahaha ;d
    to jest świetne ej :)
    czekam na next ;)
    @olazawszespoko

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem i czekam na kolejny jzjdjsjfndkskdjdjsbs jak słodko

    OdpowiedzUsuń
  23. Awwww jak narazie moj ulubiony rozdział. to ff jest mega :*** dziękuje że tłumaczysz :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialny *,*

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział świetny. Mam nadzieję, że nic nie zepsuje ich relacji.
    Trzymaj się ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  27. super kocham to opowiadanie i nie przestane go czytać a tobie życzę udanych wakacji

    OdpowiedzUsuń
  28. ASFALFMKLWAGFMKLWAGNJKEWGNKAGNJEWNGFTUJKEWNGJKADNVLMSNF A,MWNGFTJKEHKQFNQEAJGKMMBGHJKNGKBRHKAFNSMKVBIJEWYJKGFBVJEHWTRBNJKEWG
    ZA
    JE
    BI
    STY

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny rozdział. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  30. BOSKI!!!! Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jezu świetne !!!!

    OdpowiedzUsuń
  32. OMG, TAK SŁODKO GSGFSDFGDSFG JA MOGE CZEKAĆ NA TE RODZIAŁY ALE ŻEBY NIE ZBYT DŁUGO HAHA

    OdpowiedzUsuń
  33. Mielibyśmy odejść?! Zbyt dużo się dzieje i za bardzo Cię lubimy by to zrobić!

    OdpowiedzUsuń